Finanse i podatki
Zmiany w podatkach od samochodów
Czytaj więcej...
Realizacja obowiązków AML w dealerstwie - wdrożenie procedury przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy
Motoryzacja przyszłości
Maciej Krotoski / 28.11.2018
Pomimo wejścia w życie w lutym br. długo zapowiadanej ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, na tle jej stosowania wciąż pojawiają się wątpliwości. Jedną z nich jest możliwość pobierania pożytków z ładowarek pojazdów elektrycznych przez podmioty prywatne.
Z uwagi na wątpliwości prawne do niedawna żaden z działających na polskim rynku przedsiębiorców nie czerpał zysków ze świadczonej użytkownikom aut elektrycznych usługi ładowania. Do dziś na swej stronie internetowej np. Tesla oświadcza, iż pobierane przez nią za ładowanie pojazdów niewielkie opłaty nie przewyższają kosztów obsługi stacji. Dopiero od maja bieżącego roku opłaty za ładowanie wprowadziła największa w Polsce sieć stacji ładowania: GreenWay. Opłaty te są wyższe niż w przypadku Tesli i należy domniemywać, iż przedsiębiorca czerpie z ich pobierania zysk.
Źródłem powyższej, korzystnej dla właścicieli pojazdów elektrycznych, sytuacji, w której płacili oni atrakcyjne opłaty za ładowanie lub nie płacili ich wcale był nie do końca jasny i nieprzystosowany do nowych technologii przepis artykułu 32 ustawy Prawo energetyczne, zgodnie z którym wykonywanie działalności gospodarczej w zakresie obrotu energią elektryczną wymaga posiadania koncesji. Koncesję taką niełatwo jest przy tym uzyskać.
Wyjaśnić należy, iż zgodnie z treścią przepisów prawnych, o prowadzeniu działalności gospodarczej można mówić wyłącznie wówczas, gdy działalność ta ma charakter zarobkowy. Dlatego też polityka Tesli polegająca na pobieraniu opłat za ładowanie na poziomie niższym niż koszty utrzymania urządzeń nie naruszała ustawy.
Zwolennicy szerszych możliwości świadczenia omawianych usług wskazywali wprawdzie, iż usługa ładowania nie stanowi sprzedaży energii, albowiem w jej skład wchodzi nie tylko sama sprzedaż kilowatogodzin, ale również inne składniki usługi, takie jak udostępnienie infrastruktury, pomoc pracownika stacji, udostępnienie miejsca postojowego itd. Argumentacja ta nie wydaje nam się jednak przekonująca. Głównie dlatego, iż po pewnych modyfikacjach można by jej użyć w odniesieniu do każdej usługi stanowiącej niewątpliwą i wymagającą koncesji sprzedaż energii lub paliw. Jako przykład wskazać można tankowanie przez pracownika stacji benzyny do samochodu klienta.
Nowy stan prawny ukonstytuowała ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych, która weszła w życie dnia 22 lutego 2018 r.
Praktycy zauważyli, iż ustawa daje im kolejne argumenty pozwalające na podnoszenie braku tożsamości pojęć “sprzedaż energii elektrycznej” oraz “usługa ładowania”, a w konsekwencji może pomóc w korzystnej dla nich interpretacji art. 32 ustawy Prawo energetyczne postulującej brak obowiązku posiadania koncesji do świadczenia usług ładowania pojazdów. W szczególności wskazuje się na definicję ładowania zawartą w art. 2 pkt 2) ustawy, w której nie ma mowy o jakimkolwiek obrocie energią wymagającym koncesji.
W dużej mierze niezauważona pozostaje jednak treść uzasadnienia projektu wprowadzonej ustawy zaprezentowana przez Radę Ministrów. Choć uzasadnienie projektu nie posiada mocy wiążącej, to stanowi ono nieocenioną wskazówkę interpretacyjną co do zamieszczonych w ustawie przepisów i celu ich wprowadzenia do systemu prawnego.
W dokumencie wprost przesądzono, iż projektowana ustawa wyłącza działalność gospodarczą polegającą na oferowaniu usługi ładowania pojazdów z obowiązku posiadania koncesji na sprzedaż energii elektrycznej, traktując ją jako nowy rodzaj działalności gospodarczej.
Mając na uwadze powyższe, z całą pewnością uznać należy iż w obecnym stanie prawnym słuszna jest wykładnia, zgodnie z którą usługa ładowania nie stanowi obrotu energią elektryczną w rozumieniu ustawy Prawo energetyczne i nie wymaga dysponowania koncesją.